Telefon komórkowy z klawiaturą – do muzeum. Czteroletni laptop – chyba już tylko do pisania bloga. Telewizor kineskopowy – ojej, to dało się na tym oglądać telewizję? Czas szybko leci, a wraz z nim zmienia się oferta sklepów z ciuchami, elektroniką czy innymi rzeczami codziennego użytku. Mimo, że daleko nam do siły nabywczej zachodnich sąsiadów, każdy z nas w miarę swoich możliwości próbuje nadążyć za tymi modami i trendami, które wtłacza nam do głowy internet, prasa czy telewizja. Chcąc nie chcąc, efektem są szafy pełne ledwo noszonych ubrań, szuflady z dziesięcioletnią kolekcją telefonów, półki pełne książek oraz piwnice pełne przedmiotów i zabawek z których dzieci już wyrosły.
Pieniądze leżą na ulicy
Ktoś powiedział, że pieniądze leżą na ulicy, a ja powiem, że leżą w naszych mieszkaniach, tylko ich trzeba poszukać. Od długiego czasu jestem użytkownikiem najpopularniejszego polskiego portalu aukcyjnego oraz jego amerykańskiego odpowiednika. Przez wiele lat byłem jednak tylko kupującym, zawsze miałem jakieś takie opory przed sprzedawaniem i może obawy związane z negatywnymi komentarzami czy z tym, że coś pójdzie nie tak i będą problemy. Jednak po moim pierwszym razie w charakterze sprzedawcy wszystko poszło dalej jak z płatka. Od tamtej pory z powodzeniem sprzedaję używaną drobną elektronikę (telefony, aparaty foto, laptopy…), książki które przeczytałem, a na które nie mam miejsca, jakieś otrzymane nietrafione prezenty, a nawet lodówkę czy meble. Nie jest to oczywiście sposób na zarabianie pieniędzy, ale pozwala od czasu do czasu dołożyć do skarbonki te kilkadziesiąt-kilkaset złotych. No i zapobiega chomikowaniu gratów. Trzeba tylko kuć żelazo póki gorące. Trzyletni sprawny telefon znajdzie nowego nabywcę. Jeżeli jednak poleży jeszcze rok-dwa, będzie oczywiście za późno.
UWAGA: Sprzedaję rzeczy, które posiadam minimum 6 miesięcy – nie muszę sobie wtedy zawracać głowy deklaracjami podatkowymi
Nie chcesz zarobić – pomóż innym
Jeżeli nie masz żyłki handlowca albo nie czujesz potrzeby finansowej, nie chomikuj rzeczy po kątach tylko oddaj je potrzebującym. Zrób paczkę do Caritasu albo pobliskiego domu dziecka. Książki spakuj i zanieś do biblioteki. Masa ludzi się ucieszy, a ty będziesz mieć luźniej w domu i także uśmiech na twarzy.
Używane = wystarczająco dobre
Spójrzmy na sytuację ze strony przeciwnej. Sprawa ma się podobnie w przypadku zakupu rzeczy. Czy zauważyliście, że można kupić sporo rzeczy w prawie idealnym stanie, często na gwarancji, za nawet 20-30% mniej? Jeżeli nie macie uprzedzeń do używania czegoś co przez pewien czas było w cudzych rękach, to po co przepłacać? Przykłady: książki po jednokrotnym przeczytaniu, nowy sprzęt w outletach z elektroniką (np. z wadami wizualnymi), używany sprzęt od osób prywatnych – wciąż na gwarancji producenta, ubranka dla małych dzieci, i na koniec: oczywiście używane samochody. Zawsze będzie na rynku grupa osób mająca pieniądze i chęci żeby nadążać za nowościami, która będzie chciała się pozbyć rzeczy dobrych, ale już nie najnowszych. To okazja dla ludzi, którzy liczą pieniądze. Może nie każdą złotówkę, ale każde sto złotych. Jeżeli używane jest wystarczająco dobre, to po co przepłacać?
Zupełnie na koniec przychodzi mi na myśl jeszcze jeden przykład a propos rzeczy używanych. Mając 30tys PLN, wolelibyście kupić porządny 3-letni samochód klasy kompakt, czy nowiutką za przeproszeniem mydelniczkę?